foto 6 z wystawy pochodzi se

1 września obchodzimy 86. rocznicę wybuchu II wojny światowej, największego konfliktu zbrojnego w historii ludzkości. Tragiczne dla Warszawy lata były czasem ekstremalnych wyzwań - również dla pracowników Zakładu Oczyszczania Miasta, protoplasty dzisiejszego MPO, którego losy nierozerwalnie łączą się z losami stolicy już od blisko 100 lat.

Kiedy 1 września 1939 roku nazistowskie Niemcy rozpoczęły ostrzał Westerplatte, warszawski Zakład Oczyszczania Miasta już od 12 lat zajmował się utrzymaniem czystości i odbiorem odpadów komunalnych od mieszkańców stolicy. Po warszawskich ulicach jeździło wówczas ponad 40 polewaczek i zamiatarek oraz ok. 70 samochodów ciężarowych przedsiębiorstwa. O czystość chodników, opróżnianie pojemników i porządek miasta dbało ponad 1500 pracowników, którzy dodatkowo dysponowali prawie 200 końmi.

W trakcie II wojny światowej pracownicy ZOM, poza swoimi codziennymi obowiązkami, zajmowali się również odgruzowywaniem, usuwaniem niewypałów, transportem rannych i martwych. Dzięki powstałemu ośrodkowi pracy konspiracyjnej w budynkach zakładu zdołano ukryć m.in. 100 tys. litrów benzyny, którą wykorzystano podczas Powstania Warszawskiego. Ciekawostką jest, iż jednym z samochodów ZOM zdołano w tajemnicy wywieźć ze stolicy w kierunku Lublina bezcenną „Bitwę pod Grunwaldem” Jana Matejki.

fot. Lata 30. XX wieku

Heroiczne działania pracowników Zakładu Oczyszczania Miasta zostały spisane w kronice Tadeusza Nosarzewskiego. Jego wyjątkowa relacja poświęcona została przede wszystkim pogłębionym opisom obrony oblężonej Warszawy.

- Ze wszystkich przedsiębiorstw miejskich tylko Zakład Oczyszczania Miasta brał pełny udział w obronie miasta, gaszeniu pożarów, wywożeniu ze szpitali zwłok, dostarczaniu amunicji i żywności na pozycje wojskowe, dowożeniu wody dla szpitali. Z polecenia Prezydenta Starzyńskiego Dyrektor ZOM-u, inżynier Kazimierz Meyer, otrzymał polecenie tworzenia taborów z uciekających wozów z zachodu na wschód, a przejeżdżających przez Warszawę. Otrzymałem polecenie od Dyrektora Meyera, abym organizował tabory... - pisał Tadeusz Nosarzewski.